Budżetówka to ogromna rzesza “biednych pracujących”, utrzymujących swoje rodziny z wynagrodzenia na poziomie płacy minimalnej. Tak dalej być nie może – mówił podczas dzisiejszego “Marszu Gniewu na KPRM” prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Ulicami Warszawy wyruszył “Marsz Gniewu pod KPRM” zorganizowany przez Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. W marszu biorą udział pracownicy szeroko rozumianej sfery budżetowej, w tym m.in. nauczyciele, pracownicy oświaty, pracownicy prokuratury, cywilni pracownicy policji, pracownicy ZUS, sądów, ochrony zdrowia. Protest poparło kilkadziesiąt organizacji związkowych, w tym ZNP.
Pracownicy budżetówki domagają się podwyżek, które pozwolą m.in. zrekompensować rosnące koszty życia oraz poprawy warunków pracy.
– Bez nas państwo nie istnieje, bez nauczycieli, bez pracowników państwowej sfery budżetowej. Ta świadomość musi dotrzeć nie tylko do rządzących, ale chcielibyśmy, żeby dotarła także do zwykłych obywateli – mówił podczas Marszu Gniewu prezes ZNP. – Obywatele mają z jednej strony ogromne oczekiwania wobec nas, a z drugiej nie zdają sobie sprawy z warunków, w jakich przyszło nam pracować – dodał.
Sławomir Broniarz przypomniał niedawne posiedzenie Rady Dialogu Społecznego, podczas którego minister pracy Marlena Maląg miała zadeklarować, że dla rządu kluczową sprawą jest poprawa opieki społecznej.
– Przy takim poziomie wynagradzania pracowników szeroko rozumianych finansów publicznych, to za moment ta opieka społeczna będzie musiała objąć także nas, pracujących w sferze budżetowej – relacjonował prezes Związku. – To ogromna rzesza “biednych pracujących”, utrzymujących swoje rodziny z wynagrodzenia na poziomie płacy minimalnej. Chcemy zwrócić uwagę rządzącym, zarówno obecnym, jak i tym, którzy dojdą do władzy po wyborach, że jesteśmy immanentną składową tego państwa i że bez nas to państwo nie istnieje, nie może realizować swoich funkcji opiekuńczych wobec obywateli – dodał.
ZNP domaga się sprawiedliwego i godziwego wynagrodzenia dla pracowników.
– Domagamy się realnego wzrostu naszej płacy, wzrostu, który spowoduje, że nie będziemy musieli liczyć na 14., 15. czy 20. emeryturę, jako polityczny gest tego czy innego polityka. Chcemy, uczciwie pracując, także godziwie zarabiać. Żebyśmy mogli nasze przyszłe świadczenie emerytalne wypracować w oparciu o poziom naszych wynagrodzeń – podkreślił Sławomir Broniarz.