Było głośno, było tłoczno. Morze flag, wiele transparentów… Delegacje nauczycieli i pracowników oświaty z całej Polski. Przed siedzibą MEiN w Warszawie odbyła się nietypowa inauguracja nowego roku szkolnego – pikieta protestacyjna Związku Nauczycielstwa Polskiego pod hasłem “Lekcja obywatelska” na temat “Edukacja jest najważniejsza”. W tym serwisie znajdziecie wszystkie informacje na temat pikiety!
Spotkanie rozpoczęło się minutą ciszy, którą zebrani uczcili ofiary drugiej wojny światowej, w tym ponad 10 tys. nauczycieli Tajnej Organizacji Nauczycielskiej (TON to okupacyjny kryptonim ZNP).
– Dobrze, że jesteście – przywitała zgromadzonych Urszula Woźniak, członkini Zarządu Głównego ZNP, która wraz z Mirosławem Kozikiem, przewodniczącym śląskiego Okręgowego Klubu Młodego Nauczyciela prowadziła pikietę. I dodała: – Dobrze, że w naszym kraju w ogóle są jeszcze nauczyciele.
Jak podkreślał Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, takiej zapaści kadrowej w oświacie jeszcze nie było. Tuż przed pierwszym dzwonkiem szkołom brakuje 26 tys. nauczycieli, ale ta liczba nie oddaje skali problemu.
– Gdybyśmy nie zgodzili się przyjąć nadgodzin, to najczęściej powtarzającym się na planach lekcji nazwiskiem byłby „Wakat” – mówił prezes ZNP.
Podał też przykład Zespołu Szkół im. Stanisława Staszica w Szczytnie, w którym wciąż brakuje matematyka na kilkanaście godzin i historyka na cały etat, poszukiwany jest nauczyciel języka niemieckiego (36 godzin), angielskiego (30 godzin) i nauczyciele przedmiotów zawodowych. I nic dziwnego, że nauczycieli brakuje, skoro zaczynającym swoja karierę zawodową oferuje się tylko 90 zł więcej niż wynosi płaca minimalna.
– Przychodzimy tu nie pierwszy raz i będziemy nadal przychodzić, aż ministerstwo uzna, że edukacja jest najważniejsza. A dobra edukacja zaczyna się od dobrego nauczyciela – deklarował prezes Broniarz.
W odpowiedzi uczestnicy skandowali „MAMY DOŚĆ!” i “STOP DEGRADACJI NASZEJ EDUKACJI!”.
Niestety, mimo deklaracji ministra Czarnka, że spotka się z protestującymi nauczycielami, wyjechał do Lublina. W środku dnia pracy w gmachu nie było też żadnego z wiceministrów. Petycję od protestujących przyjął jeden z ministerialnych urzędników. ZNP domaga się w niej m.in. 20-proc. podwyżek dla nauczycieli i pracowników wyższych uczelni, odchudzenia podstawy programowej, indywidualizacji kształcenia w klasach liczących do 20 uczniów, zwiększenia finansowania oświaty. Petycja zawierała postulaty i rekomendacje wypracowane przez Miasteczko Edukacyjne, które w ubiegłym roku przez kilka dni debatowało nieopodal ministerstwa o tym, jak podnieść jakość edukacji.
Choć kierownictwa resortu nie chciało wysłuchać nauczycieli, to tych, którzy przyjechali na pikietę powitały na frontonie gmachu olbrzymie baner, z których mogli się dowiedzieć, jak dobrze jest finansowana edukacja, a oni sami w ciągu ostatnich kilku lat dostali prawie 50 proc. podwyżki!
– To ministerstwo propagandy, a nie edukacji – komentowali uczestnicy pikiety.
– Na ścianach ministerstwa widać wyobrażenia o edukacji, a tu przed budynkiem stoi szara szkolna rzeczywistość – skomentował prezes Broniarz. I dodał: – Ministrem może być każdy, ale nie każdy może uczyć w szkole, bo do tego potrzebne są odpowiednie kwalifikacje.
Protestujących nauczycieli wsparły inne związki zawodowe, a także rodzice, organizacje pozarządowe, posłowie opozycji demokratycznej i samorządowcy.
– Warszawa wie, że jak górnicy przyjeżdżają, to musi się dziać coś ważnego – żartował Mateusz Nabiałczyk, przedstawiciel górniczych związkowców. – Ale jak nazwać to, co się dzieje w edukacji, jeśli nie poważną sprawą? – kontynuował już poważnie. – Wy, nauczyciele edukujecie kolejne pokolenia, stanowicie o sile tego narodu. Górnicy są z Wami!
– Przyjechaliśmy tu z panią wiceprezydent i z radnymi, żeby Was wesprzeć w walce o lepszą szkołę – mówił Marcin Bazylak, prezydent Dąbrowy Górniczej. – Bo nie ma szkoły bez nauczycieli, bez szkół nie ma wykształconych ludzi, a bez nich nie ma narodu – zakończył swoje wystąpienie.
AW