Poważne zmiany w awansie zawodowym i oceni pracy zakłada przyjęty wczoraj przez rząd projekt nowelizacji Karty Nauczyciela. Przepisy mają wejść w życie już od nowego roku szkolnego.
To oznacza, że projekt wkrótce trafi do Sejmu, gdzie prace nad zmianami w Karcie po raz kolejny toczyły się będą w ekspresowym tempie.
Ministerstwo edukacji chce likwidacji stopnia nauczyciela stażysty i nauczyciela kontraktowego. Co uderzy w nauczycieli wchodzących do zawodu. Pierwszym stopniem awansu stanie się bowiem dopiero stopień nauczyciela mianowanego, o który młody nauczyciel będzie mógł się starać po 4 latach pracy. W tym okresie przez 3 lata i 9 miesięcy nauczyciel będzie odbywał nie staż, ale “przygotowanie do zawodu”.
W tym okresie nad młodym nauczycielem ma czuwać mentor, czyli nauczyciel mianowany lub dyplomowany wyznaczony przez dyrektora.
Przez pierwsze dwa lata pracy w szkole, nauczyciel ma być zatrudniony na umowie na czas określony. Dopiero po tym okresie oraz uzyskaniu co najmniej dobrej oceny pracy otrzyma umowę na czas nieokreślony.
Pierwszym stopniem awansu zawodowego będzie stopień nauczyciela mianowanego. Ostatnim etapem będzie uzyskanie stopnia nauczyciela dyplomowanego (po przepracowaniu w szkole co najmniej 5 lat i 9 miesięcy lub okresu skróconego do 4 lat i 9 miesięcy w przypadku nauczyciela posiadającego stopień naukowy lub nauczyciela, który wcześniej prowadził zajęcia w szkole za granicą).
Z nowym awansem powiązana będzie nowa ocena pracy. Ocena pracy będzie dokonywana obligatoryjnie w drugim oraz ostatnim roku przygotowania do zawodu nauczyciela. Uzyskanie co najmniej dobrej oceny pracy będzie warunkiem zatrudnienia na czas nieokreślony oraz uzyskania stopnia nauczyciela mianowanego. Warunkiem uzyskania stopnia nauczyciela dyplomowanego będzie posiadanie co najmniej bardzo dobrej oceny pracy. Ocena pracy nauczyciela ubiegającego się o stopień nauczyciela dyplomowanego będzie dokonywana na jego wniosek.
Jednocześnie wrócą kryteria oceny pracy nauczyciela. Przypomnijmy – to pomysł byłej już minister edukacji Anny Zalewskiej, z którego musiała ona wycofać się zaledwie po 3 miesiącach obowiązywania przepisów. Kryteria pracy określić ma Przemysław Czarnek w rozporządzeniu.
Ponieważ ministerstwo edukacji nie opublikowało jeszcze ostatecznej wersji projektu, nie wiemy, czy utrzymany został w nim pomysł obarczenia nauczycieli obowiązkiem przepracowania w tygodniu dodatkowej godziny w ramach “czarnkowego”.
To jeden z najbardziej kontrowersyjnych punktów nowelizacji. Zakłada on wprowadzenie rozwiązania, które zobowiąże nauczyciela do wygospodarowania w tygodniu 1 godziny, a w przypadku nauczyciela zatrudnionego w wymiarze niższym niż 1/2 etatu – 1 godziny na 2 tygodnie, na “konsultacje dla uczniów i ich rodziców”. MEiN chce tu zmienić art. 42 ust. 2 pkt 2 ustawy Karty Nauczyciela opisujący inne zajęcia i czynności nauczyciela realizowane w czasie 40-godzinnego tygodnia pracy.
W opisie projektu opublikowanym przez służby prasowe rządu nie ma punktu dotyczącego “czarnkowego”. Nie wiadomo, czy dlatego, że ostatecznie zniknął z projektu, czy też nie wymieniono go z jakiegoś innego powodu.
ZNP krytykował zarówno “czarnkowe”, jak i inne propozycje znające się w projekcie. – Zaproponowane rozwiązania nie stanowią ani zmiany projakościowej, jeżeli chodzi o wymogi kwalifikacyjne nauczycieli, ani zmiany stabilizującej zasady zatrudnienia nauczycieli – ocenił prezes ZNP Sławomir Broniarz. – Nie stanowią rozwiązania, które przyciągałoby do zawodu nauczyciela najlepszych absolwentów kierunków pedagogicznych, ani w ogóle zachęcało młodych ludzi do wyboru zawodu nauczyciela – dodał.
Po pierwsze – jak tłumaczył Sławomir Broniarz – Związek odrzuca zmiany z powodów formalnych, ponieważ proces ich konsultacji z partnerami społecznymi został ograniczony do minimum (trzy tygodnie).
– Najistotniejsze zmiany dotyczą procesu wchodzenia do zawodu młodych nauczycieli – zaznaczył prezes ZNP. – Pan minister epatuje opinię publiczną stwierdzeniem, że następuje skrócenie procesu awansu zawodowego, ale nie dodaje, że nie wiąże się z kwestią najistotniejszą a więc wzrostem wynagrodzeń nauczycieli, którzy mieliby wejść do tego zawodu. Pensja nauczyciela wchodzącego do zawodu będzie wynosiła poniżej płacy minimalnej bo najniższe wynagrodzenie w 2023 roku ma wynosić 3420 złotych – tłumaczył.
– Towarzyszy temu także brak stabilizacji zawodowej dlatego, że de facto nauczyciel przez pierwsze 6 lat będzie mógł funkcjonować w zawodzie, a jeżeli po tych 6- latach nie wejdzie na kolejny szczebel awansu, w sposób automatyczny zostanie z nim rozwiązana umowa o pracę. To miałoby może jeszcze jakiś walor motywacji dla tego młodego człowieka, tyle tylko, że uzyskanie tego wyższego szczebla awansu powiązane jest ze wzrostem wynagrodzenia o całe 170 złotych – wskazywał. – Trudno o bardziej demotywującą zachętę – podkreślił.
(PS, GN), 15 czerwca 2022 r.