Gmina Miasto Szczecin będzie domagała się od Skarbu Państwa zwrotu środków, które – jak twierdzi – musiała dołożyć do wynagrodzeń nauczycieli. Pozew w tej sprawie właśnie trafił do sądu. To pierwszy taki pozew samorządowy w kraju.
Szczecin na drodze sądowej będzie domagał się zapłaty różnicy pomiędzy uzyskaną od Skarbu Państwa kwotą części oświatowej subwencji ogólnej, a rzeczywistym poniesionym przez Gminę Miasto Szczecin wydatkiem związanym z wypłatą wynagrodzeń dla nauczycieli w latach 2018-2020. Wysokość roszczenia oszacowano ostatecznie aż na 111 485 743,00 zł.
Jak czytamy na stronie miasta do 2018 roku subwencja oświatowa przekazywana do gminnej kasy przez Ministerstwo Edukacji Narodowej pokrywała jedynie 100 % kwoty wynagrodzeń dla nauczycieli, które były realizowane zgodnie z kartą nauczyciela. Pozostałe koszty (takie jak na przykład wynagrodzenie pracowników niepedagogicznych czy utrzymanie obiektów oświatowych) Gmina musi pokrywać z własnych środków.
„Cała sytuacja uległa zmianie właśnie w 2018 roku. Od tego momentu, środki przekazywane przez rząd w ramach subwencji nie wystarczają nawet na zabezpieczenie pensji nauczycieli. Wpływ na to miały między innymi podwyżki dla nauczycieli przyjmowane przez rząd, za którymi nie szło jednak zwiększanie przekazywanych do miejskiej kasy środków. Mając na uwadze dobro nauczycieli, od tamtego momentu, Gmina Miasto Szczecin dopłaca do ich wynagrodzeń i tym samym pokrywa różnicę z własnych pieniędzy” – tłumaczy miast. (JK, GN)