25 marca, 2019

Postanowiłem strajkować, bo lubię uczyć!

Koleżanki i Koledzy!
Część z Was pomyślała właśnie, ale długa wiadomość. Nie chce mi się czytać... Jeśli nie chce Wam się czytać nie czytajcie. Ta ilość słów to więcej niż przeciętny Polak czyta wciągu roku... smutna statystyka. Zachęcam jednak do lektury, bo idzie tu o nas. O naszą sprawę.
Zbliża się czas decyzji w sprawie strajku. Aby referendum było ważne minimum 50 % załogi, musi wziąć w nim udział, bez względu na to jak zagłosuje. Każdy zagłosuje w zgodzie z samym sobą. Piszę do Was by wyjaśnić dlaczego ja zagłosuję za strajkiem.
Zawód nauczyciela wybrałem świadomie, chciałem robić w życiu coś ważnego, coś co będzie miało znaczenie dla innych. Polska była wówczas u progu wejścia do UE. Wszystko wskazywało na to, że edukacja zacznie się liczyć jako istotna gałąź gospodarki, w końcu stanie się inwestycją, a nie kosztem. Nowoczesne państwo, fundusze unijne, kształcenie społeczeństwa obywatelskiego, inwestowanie w kapitał ludzki. Pamiętacie? Taki miał być obraz przyszłości. Otóż ta przyszłość nastąpiła. Jest rok 2019, a nasza pensja (wg prof. Turskiego) ma tą samą siłę nabywczą co w 1999 roku. Przez ostatnie lata w szkolnictwie trwa permanentna reforma, po drodze wprowadzono dwie kolosalne zmiany, utworzono gimnazja a potem je zlikwidowano. Ktoś inny planował, ktoś inny się z tym mierzył. Zapewniam Was, że płace tych którzy planowali regularnie rosły, podczas gdy pensje tych którzy te plany realizowali stały w miejscu. Sporadyczne podwyżki, skoki o paręnaście procent co paręnaście lat... Efekt jest taki, że dziś nauczyciel dyplomowany zarabia mniej od operatora wózka widłowego z rocznym stażem (przykład z życia wzięty, z jednego z okolicznych zakładów produkcyjnych). Chyba jednak pora, byśmy upomnieli się o siebie. Jeśli się czegoś nauczyłem przez te lata, to tego że nikt za nas się o nas nie zatroszczy. Musiała wydarzyć się wielka deforma, musiał zdarzyć się podwójny rok wyborczy, by jakiekolwiek stronnictwa polityczne dostrzegły nasze potrzeby. Dziś wszyscy nas kochają i szanują (nie licząc tych którzy obrażają a potem nieśmiało przepraszają) . Jedni obiecują 1000 zł jak wygrają, inni chwalą się, że już trochę dali i może dadzą więcej później... coś Wam powiem. Koniunktura minie, wybory się odbędą i znowu o nas zapomną. Jeśli teraz nie wywalczymy, nie wyszarpiemy... jeśli przegramy z brakiem własnej solidarności, jeśli potkniemy się o własne nogi, żadna władza, ta czy inna nie będzie nas już poważnie traktować. Mam głębokie przekonanie, że to jest ten moment. Możemy liczyć na spore poparcie społeczeństwa, pomimo możliwych niedogodności związanych z przesunięciem egzaminów. Możemy liczyć na poparcie części mediów, które nigdy nas nie rozpieszczały. Ludzie wiedzą, że nasze postulaty są uzasadnione, że ktoś tu o nas zapomniał. Otóż powinniśmy bardzo wyraźnie się im wszystkim przypomnieć. Dzieci naszych współobywateli spędzają z nami swoją młodość, ich życie przebiega w tym samym rytmie co nasze, rytmie wyznaczonym przez kalendarz szkolny. Odgrywamy zbyt ważną rolę, dźwigamy zbyt dużą odpowiedzialność, by godzić się na życie pod szklanym sufitem, patrząc jak świat ucieka nam drożejąc, spychając na margines. Niska płaca oznacza wykluczenie. Wykluczenie z kultury, z czytelnictwa, z rozwoju zawodowego i osobistego. Pozbawia nas szansy na skuteczne leczenie (bo często prywatne), na inwestowanie w nasze dzieci i ich przyszłość. SŁABO OPŁACANY NAUCZYCIEL DEMORALIZUJE MŁODZIEŻ, BO JEST ŻYWYM PRZYKŁADEM, ŻE KSZTAŁCENIE SIĘ NIE OPŁACA. Zwracam się do wszystkich, którzy mają wątpliwości, czy strajk jest etyczny w stosunku do uczniów. Pomijam fakt, że ustawa o sporach zbiorowych daje nam pełne prawo do takiej formy protestu. Nie zagrażamy niczyjemu zdrowiu, ani nie godzimy w bezpieczeństwo państwa (to jedyne wyjątki zabraniające strajku). Czekaliśmy długo, protestowaliśmy delikatnie, nie płonęły opony. Chyba nawet dzisiaj rządzący nie wierzą, że jesteśmy zdolni do radykalnej akcji, trwającej dłużej niż jeden dzień. Żadne akcje nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Protest podczas egzaminów stał się naszym jedynym sposobem nacisku na władzę, która nas nie słucha. Nikt z nas nie będzie z tego zadowolony, każdy wolałby pracować w te dni wg. planu. Apeluję do Was o determinację. Nie kalkulujcie, nie oglądajcie się na innych nauczycieli, nie kierujcie strachem przed krytyką, czy reperkusjami, nie wypytujcie gdzie strajkują; czy już ktoś się wychylił, czy ja będę pierwszy. Strajk wymaga wyjścia ze strefy komfortu, podjęcia decyzji, która jest trudna dla każdego nauczyciela. Niełatwej decyzji, lecz koniecznej.  Strajk skuteczny, wymaga solidarności. Masowego udziału. Możemy dać piękną lekcję wychowania obywatelskiego naszym uczniom. Oni sami podchodzą do strajku z wyrozumiałością i spokojem. Rozmawiam z uczniami klas 3 gimnazjum i ósmych. Wiedzą, że egzaminy się odbędą, teraz lub później. Wśród ich rodziców też są nauczyciele. Szczerze mówiąc, myślę że odsunięcie egzaminów ósmych klas na przykład o miesiąc, może być dla nich dobrym rozwiązaniem. Permanentnie brakuje czasu, na realizację przeładowanego programu. Kto przygotowuje ich do egzaminu, ten wie o czym mówię.
Postanowiłem strajkować, bo lubię uczyć i nie chcę pozwolić, by finansowy regres wypchnął mnie z zawodu, z którego jestem dumny! Niech każdy z Was podejmie suwerenną decyzję. Pamiętajcie kochani, że w przyszłym roku szkolnym uczniów ubędzie, godzin też, a wtedy nasza pensja jeszcze wyraźnie zacznie się różnić od pensji poselskiej. Kto nie planuje 500+, powinien mocno rozważyć STRAJK!

Dyrektorze, pamiętaj że nie protestujemy przeciwko Tobie, choć Ty będziesz musiał z tym bałaganem sobie radzić. Upominamy się o siebie, bo nikt nie upominał się o nas. Pewnie będziesz chciał zrobić co w Twojej mocy, by przeprowadzić egzaminy. Jestem pewny, że wielu dyrektorów w Polsce nie zdoła tego zrobić... Jesteś też nauczycielem, chcemy strajkować również dla Ciebie.
Pozdrawiam
Henryk Gubernat

Łączna liczba wyświetleń