Związek Nauczycielstwa Polskiego zwraca się do Pana Premiera o
odwołanie Anny Zalewskiej z funkcji Ministra Edukacji Narodowej z
powodu:
- wdrożenia, wbrew opinii ekspertów i większości opinii publicznej,
nieprzemyślanej, źle przygotowanej i niezwykle kosztownej reformy
ustrojowej i programowej polskiej szkoły;
- zniszczenia 18-letniego dorobku gimnazjów poprzez ich stopniową likwidację;
- spowodowania chaosu organizacyjnego i kadrowego w szkołach;
- pozorowania dialogu oraz posługiwania się nieprawdą i manipulacją;
- składania deklaracji bez pokrycia, między innymi w zakresie
przywrócenia pragmatyki nauczycielskiej pracownikom domów dziecka i
pogotowi opiekuńczych oraz przywrócenia uprawnień nauczycielskich w
zakresie przechodzenia na emeryturę bez względu na wiek (art. 88 Karty
Nauczyciela);
- przyzwolenia na pracę nauczycieli w formie wolontariatu;
- nowelizacji Karty Nauczyciela prowadzącej do likwidacji niektórych
dodatków i uprawnień socjalnych, ograniczenia dostępu do urlopów
zdrowotnych, a także wydłużenia ścieżki awansu zawodowego i wprowadzenia
permanentnej oceny pracy nauczycieli;
- przeforsowania w Parlamencie sprzecznego z logiką i zdrowym
rozsądkiem obowiązku tworzenia w każdej szkole i placówce regulaminów
wskaźników oceny pracy nauczyciela, a w każdym samorządzie regulaminów
wskaźników oceny pracy dyrektorów;
- wprowadzania podziałów w radach pedagogicznych poprzez ustanowienie
dodatku za wyróżniającą pracę tylko dla nauczycieli dyplomowanych;
- dalszej pauperyzacji środowiska pracowników oświaty.
Te dziesięć powodów upoważniają Związek Nauczycielstwa Polskiego do
wystąpienia z wnioskiem o odwołanie Anny Zalewskiej z funkcji Ministra
Edukacji Narodowej.
U z a s a d n i e n i e
Ostatnie miesiące to czas upominania się o spokój w polskiej szkole,
to przeciwstawianie się pomysłom na dewastację systemu edukacji,
ideologizację procesu kształcenia i ograniczenie autonomii nauczycieli.
To bezustanna walka o zachowanie wysokiej jakości kształcenia,
wynikająca z przekonania wielu środowisk, że wypracowany i doskonalony
przez kilkanaście lat system sprawdził się i przyniósł wymierne efekty
edukacyjne. To, co zostało przez lata wypracowane ogromnym wysiłkiem
nauczycieli, rodziców, pracowników oświaty i samorządów terytorialnych,
na skutek działań Ministra Edukacji Narodowej, zostanie zaprzepaszczone.
Ostatnie miesiące to również czas upominania się o prestiż zawodu
nauczyciela i walka o jego status określony w ustawie Karta Nauczyciela.
1 września 2017 r. weszła w życie reforma edukacji: nieprzygotowana,
chaotyczna, niezwykle kosztowna, krytykowana przez liczne środowiska
oświatowe, akademickie i dużą część rodziców. Twarzą tych zmian jest
minister edukacji Anna Zalewska.
Minister Anna Zalewska nie dostrzegła poważnych błędów legislacyjnych
zawartych w nowych przepisach wdrażających reformę, potrzeby rzetelnego
przygotowania obudowy programowej, doskonalenia nauczycieli,
doposażenia szkół przez samorządy, a przede wszystkim potrzeby budowania
akceptacji społecznej dla wdrożenia tak istotnych zmian systemowych w
oświacie. Minister Edukacji Narodowej nie wyraziła woli wycofania się z
przeprowadzenia źle przygotowanej reformy czy choćby przesunięcia o rok
jej wdrożenia.
Często natomiast słyszeliśmy z ust minister Anny Zalewskiej twierdzenia, że to obywatele i obywatelki chcą zmian oraz to, że
reforma
była skonsultowana, jest bezkosztowa, wyrówna szanse edukacyjne, a
likwidacja gimnazjów – to dobre i oczekiwane społecznie rozwiązanie,
niepowodujące likwidacji miejsc pracy pracowników oświaty.
Niestety, rzeczywistość okazała się sprzeczna z tymi
oczekiwaniami. Reforma ograniczyła szanse edukacyjne polskich uczniów,
likwidując najlepiej wyposażone szkoły w Polsce i skracając o rok
kształcenie ogólne. Powstały duże, zatłoczone szkoły podstawowe,
pracujące na dwie, a nawet trzy zmiany. W roku 2019 nastąpi kumulacja
roczników w liceach i technikach, a ponadto obserwujemy tłok w
przedszkolach i brak miejsc dla trzylatków.
Skrócenie o rok nauki ogólnej przed przejściem do kształcenia
zawodowego może wpłynąć niekorzystnie na poziom wiedzy społeczeństwa i
spowodować zawężenie kształcenia umiejętności radzenia sobie z
wyzwaniami, które trudno obecnie zdefiniować.
Nowe rozwiązania objęły nie tylko zmianę struktury szkolnictwa, ale
również sferę programową, która została poddana niezwykle surowej
krytyce. Zdaniem ekspertów nowa podstawa programowa kształcenia ogólnego
w szkołach podstawowych w wielu obszarach nie jest innowacyjna ani
nowoczesna.
Negatywnie oceniana jest również podstawa programowa kształcenia
ogólnego dla liceum ogólnokształcącego, technikum oraz branżowej szkoły
II stopnia. Zdaniem ekspertów dydaktyki szkolnej jest to dokument
nieprzemyślany i niespójny, a także nienowoczesny i niedostosowany do
potrzeb uczniów i współczesnych wyzwań edukacyjnych.
W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich w podstawach programowych
nie
uwzględniono w wystarczającym stopniu treści dotyczących praw
człowieka, wielokulturowości, przeciwdziałania dyskryminacji i
stereotypom. Treści te powinny być przekazywane uczniom na wszystkich
etapach edukacji, zgodnie z międzynarodowymi standardami obowiązującymi w
zakresie edukacji o prawach człowieka.
Rodzi się pytanie, czy tak głębokie zmiany w oświacie były konieczne?
Wielotysięczne rzesze protestujących, liczba złożonych podpisów (ponad
900 tysięcy) pod inicjatywą przeprowadzenia ogólnopolskiego referendum w
sprawie reformy w oświacie, a także wyniki sondaży, świadczą, że
społeczne oczekiwania były sprzeczne z wolą rządzących. System oświaty
wymaga doskonalenia, a nie rewolucji. Radykalne zmiany szkodzą szkole,
zwłaszcza, gdy dokonywane są w sposób chaotyczny, bez właściwego
przygotowania (niedostateczne środki finansowe na realizację zadań
oświatowych, niedostosowana do nowej struktury szkolnictwa baza
dydaktyczna i lokalowa).
Wdrożona przez minister edukacji Annę Zalewską reforma systemu
oświaty przyniosła również wiele zagrożeń dla statusu pracowniczego i
autonomii w wykonywaniu zawodu nauczyciela.
Minister Anna Zalewska, prezentując dane z Systemu Informacji
Oświatowej dotyczące zwolnień nauczycieli, pominęła ważne, ale
niewygodne dla siebie informacje. Nie odpowiedziała na pytanie o liczbę
zwolnionych nauczycieli. Skupiła się przede wszystkim na informacji, że
przybyło ok. 12 tysięcy etatów. Nie wyjaśniła jednak, że miejsc pracy
przybyło przede wszystkim w przedszkolach (w których zostały dzieci
sześcioletnie, a samorząd ma obowiązek przyjąć do przedszkola wszystkie
dzieci trzy-, cztero- i pięcioletnie).
Minister zaprezentowała ruch kadrowy w oświacie posługując się
wartością procentową. Poinformowała, że „odsetek nauczycieli, z którymi
rozwiązano stosunek pracy wynosi 0,96 proc.” Te wartości procentowe nie
pokazują jednak pełnego obrazu sytuacji, w jakiej nauczyciele znaleźli
się po reformie. Jeżeli odniesiemy je do liczby pracujących nauczycieli
wg SIO, okazuje się, że pracę straciło 6 668 nauczycieli.
To nie był koniec ruchu kadrowego w oświacie. Z SIO wynika, że z
uprawnień emerytalnych skorzystało 6 564 nauczycieli, natomiast z
uprawnień do świadczeń kompensacyjnych – 2 629 nauczycieli (dane MEN wg
SIO).
Powyższe dane są zbliżone do dotychczasowych informacji ZNP, które pochodziły z arkuszy organizacyjnych szkół.
Minister edukacji w dalszym ciągu nie przyznaje, że w wyniku reformy
edukacji nauczyciele utracili pracę i będą ją tracić w czasie
stopniowego likwidowania gimnazjów, czyli do roku 2019.
Nauczyciele, którzy pozostali w zawodzie, mimo zapowiedzi minister
Anny Zalewskiej, nie mogli liczyć od 1 września 2017 r. na zwiększone
wynagrodzenia i poprawę warunków pracy. Zaproponowany od 1 kwietnia 2018
r. wzrost nauczycielskich pensji o 5 procent (i w kolejnych dwóch
latach po 5 proc. w każdym roku) jest dalece niesatysfakcjonujący dla
tej grupy zawodowej. Biorąc pod uwagę, że przez ostatnie dwa lata nie
dokonano jakichkolwiek podwyżek wynagrodzeń, ich obecna skala, a
zwłaszcza sposób finansowania ze zlikwidowanych składników wynagrodzenia
nauczycieli, ograniczenia etatów, wydłużenia ścieżki awansu zawodowego z
10 do 15 lat, ograniczenia możliwości korzystania przez nauczycieli z
urlopu dla poratowania zdrowia, zdaniem Związku Nauczycielstwa
Polskiego, uwłacza godności zawodu nauczyciela.
Z pisma minister edukacji Anny Zalewskiej skierowanego do
przedstawicieli związków zawodowych wynika, że pieniądze na kwietniowe
podwyżki pochodzą między innymi ze zlikwidowanego dodatku
mieszkaniowego.
Na podwyżki wynagrodzeń nauczycieli nie ma żadnych dodatkowych
pieniędzy, ponieważ nakłady na edukację nie zwiększyły się. Stawia to
samorządy w bardzo dramatycznej sytuacji.
Zawód nauczyciela jest zawodem zaufania społecznego, wobec którego
zostały określone wysokie standardy etyczne, jak również wymagania w
zakresie kwalifikacji oraz konieczność permanentnego doskonalenia
zawodowego. Za szczególnymi wymaganiami dotyczącymi standardów
wykonywania zawodu nauczycielskiego nie idzie jednak troska o należyte
wynagradzanie nauczycieli i ich status zawodowy.
Minister Anna Zalewska wprowadziła do ustawy z dnia 27 października 2017 r
. o finansowaniu zadań oświatowych
istotne zmiany w pragmatyce zawodowej nauczycieli, jaką jest ustawa
Karta Nauczyciela. Tego rodzaju praktyka nie służy budowaniu prestiżu
zawodu nauczyciela. Ponadto sprzeczne z zasadą prawidłowej legislacji
jest regulowanie w ustawie o finansowaniu zadań oświatowych statusu
zawodowego nauczycieli, gdyż nie należy to do zakresu przedmiotowego i
podmiotowego tej ustawy.
Jednocześnie z całą stanowczością należy podkreślić, że charakter
zmian wprowadzonych do ustawy Karta Nauczyciela godzi w status zawodowy
nauczycieli, a część z nich to zmiany dalece nieprzemyślane, skutkujące
poważnymi konsekwencjami dla nauczycieli.
Oprócz pozbawienia nauczycieli niektórych uprawnień socjalnych czy
też znacznego ograniczenia prawa do urlopu dla poratowania zdrowia,
Minister Edukacji Narodowej wprowadziła opresyjny i nieprzemyślany
system oceny pracy nauczycieli. System ten będzie obowiązywał od 1
września 2018 r. Wprowadzone zostaną procedury pozwalające na
dokonywanie oceny pracy nauczycieli według reguł dowolnie ustanawianych
przez dyrektorów poszczególnych szkół i placówek. Zgodnie z nowym
brzmieniem artykułu 6a ustawy Karta Nauczyciela dyrektor szkoły będzie
ustalał regulamin określający wskaźniki oceny pracy nauczycieli.
Delegacja do ustalenia na poziomie każdej szkoły takiego regulaminu jest
wysoce nieprecyzyjna i w istocie ma charakter blankietowy. Zapis ten
nie pozwala jednoznacznie odpowiedzieć na szereg elementarnych pytań
związanych z praktycznym opracowaniem takiego regulaminu, co w
konsekwencji doprowadzić musi do tworzenia tych dokumentów w sposób
intuicyjny, zależny od upodobań dyrektorów i ich indywidualnej
interpretacji przepisu upoważniającego. Zaowocuje to w całej Polsce
regulaminami nie tylko względem siebie nieporównywalnymi, ale wręcz
skrajnie różniącymi się samym kształtem, a ich stosowanie w praktyce w
zupełnie różny sposób regulować będzie ten sam proces oceniania pracy
nauczyciela. Pamiętać przy tym należy, że przyjęty przez dyrektora
regulamin stanie się aktem prawa wewnątrzszkolnego i usankcjonuje
dokonywanie oceny pracy nauczyciela, która – jeśli tylko zostanie
wystawiona zgodnie z jego zapisami – stanie się praktycznie
niepodważalna, choćby była wysoce niesprawiedliwa. Od takiej oceny
nauczyciel nie będzie miał szans skutecznie się odwołać.
Zgadzamy się z oceną Rzecznika Praw Obywatelskich, że
niezagwarantowanie
nauczycielom oraz dyrektorom szkół jednolitego sposobu oceny ich pracy,
niezależnego od „szkolnych” bądź „lokalnych” uwarunkowań, może budzić
wątpliwości pod kątem zapewnienia przestrzegania podstawowych praw i
wolności przysługujących obywatelom.
Bez wyeliminowania wszystkich poważnych mankamentów nowej koncepcji
oceny pracy nauczyciela nie wpłynie ona na podniesienie jakości pracy
szkoły, nie wpłynie na poprawę jakości i efektywności pracy szkół i
placówek, a także pozytywnie nie wpłynie na motywację nauczycieli do
prawidłowego rozwoju. Istnieje poważne ryzyko, że sztucznie
sformalizowana procedura oceny skłaniać będzie do formalnego tylko
dostosowania się do niezrozumiałych i nieakceptowanych przez ocenianych
nauczycieli wymogów, stanie się kolejnym biurokratycznym obciążeniem lub
będzie wyłącznie narzędziem antagonizowania środowiska szkolnego.
Związek Nauczycielstwa Polskiego nie zgadza się z polityką edukacyjną
kreowaną przez minister Annę Zalewską. Również przeważająca część
rodziców i nauczycieli dystansuje się od projektowanej przez Panią
Minister wizji szkoły i zawodu nauczyciela. Nieprzemyślane pomysły
Ministra Edukacji Narodowej na edukację negatywnie wpłyną na proces
kształcenia obecnego i przyszłych pokoleń Polek i Polaków oraz obniżają
prestiż zawodu nauczyciela.
Ponadto wydatkowanie olbrzymich kwot na pokrycie kosztów związanych z
wdrożeniem reformy, reformy która nie przyniosła oczekiwanych efektów,
budzi uzasadniony sprzeciw społeczny.
Biorąc powyższe pod uwagę Związek Nauczycielstwa Polskiego wnosi, jak na wstępie.